Ostatnio zastanawiałam się nad tym, w jaki sposób można zwiększyć swoją wiedzę o finansach, a właściwie nie tylko wiedzę, ale przede wszystkim motywację, która pozwoli wcielać ją w życie. Sposobów na to jest mnóstwo – od książek, artykułów, blogów aż po kursy zarządzania finansami osobistymi.
Pamiętacie Lisbeth Salander, główną bohaterkę słynnego cyklu „Millenium”? Była mocno doświadczona przez życie. Żeby nie wpakować się znów w kłopoty, powtarzała sobie w głowie dwa słowa, które miały ją przed tym ochronić: analiza konsekwencji.
Jak dla mnie analiza konsekwencji to klucz to sukcesu na różnych polach. Dzięki niej możemy nie tylko zostać najlepszym hakerem świata, ale też zadbać o relację, karierę, zdrowie oraz zapanować nad swoimi finansami.Zbyt rzadko skupiamy się na tym, co wyniknie z naszego postępowania. Bardzo ważne jest, żeby mieć obmyślony w głowie choćby najprostszy plan i zastanowić się, po co robimy to, co robimy. Pewnie moje przemyślenia brzmią nieco chaotycznie, ale weźmy na przykład szybką pożyczkę.
Nie uważam się za najbardziej odpowiedzialną osobę na świecie, ale kiedy ją brałam, doskonale wiedziałam, co robię i co może z tego wyniknąć. Marzyłam o tym, żebyśmy polecieli z Bartkiem do Stanów, i wiedziałam, jak dobrze wpłynie to na mój angielski, który jest w końcu moim narzędziem pracy. To nie była tylko chwilowa fanaberia, o której zapomniałam natychmiast po jej zrealizowaniu. Z drugiej strony byłam świadoma, ile będzie mnie kosztować taka chwilówka i co się stanie, jeśli nie spłacę jej w terminie. Użyłam kalkulatora, który wykonał za mnie sporą część analizy konsekwencji.
Polecieliśmy. Przeżyliśmy wspaniałą przygodę. Jednak czy z perspektywy czasu było warto? Pewnie, że tak! Chwilówki nie mają najlepszej sławy. Ale zarabiam w miarę regularnie i dla mnie to przydatne narzędzie.Moglibyśmy lecieć miesiąc później i obyć się bez chwilówki, ale wtedy uciekłaby nam sprzed nosa promocja na bilety lotnicze. A tak, zaoszczędziliśmy kilkaset złotych – dużo więcej niż kosztowała nas pożyczka. Dlatego tak ważna jest nie tylko analiza konsekwencji, ale też analiza potencjalnych zysków. W tym przypadku były dużo wyższe od kosztów chwilówki!
Przy okazji nadrabiania finansowej edukacji czytałam też sporo o ludziach, którzy wpadli w pętlę długów, a chwilówki na dłuższą metę nie pomogły im w kłopotach. Spłacanie za ich pomocą innych zobowiązań to zdecydowanie nie jest dobry pomysł.
Schemat popadania w problemy zwykle wygląda podobnie. Choć to może wydawać się dziwne, bohaterem takiej historii często jest człowiek wykształcony, nieźle zarabiający, można powiedzieć wręcz – zamożny. Nie żałuje pieniędzy na żadne swoje zachcianki. Bierze ogromny kredyt hipoteczny, zadłuża się na karcie kredytowej, do tego dochodzą kredyty konsumpcyjne i raty. Zaczyna wydawać więcej niż zarabia. Pochłonięty używaniem życia, nawet tego nie zauważa. W końcu to tylko jakieś cyferki na ekranie monitora.W takiej sytuacji wystarczy jedno niekorzystne wydarzenie – na przykład zwolnienie z pracy – żeby wszystko się posypało. Brak następnej pensji może oznaczać dla takiego człowieka katastrofę finansową. W takiej sytuacji nawet chwilówka nie pomoże, bo ją też przecież trzeba będzie oddać.
Chwilówka może pozwolić, tak jak w moim przypadku, na spełnienie marzenia i przeżycie przygody. Może też być pomocą w kryzysowej sytuacji i ratunkiem w wyjątkowo trudnych chwilach. Może towarzyszyć upadkom i wzlotom, których w życiu nie brakuje.Kiedy trafiałam na jakiś wyjątkowo ciekawy tekst dotyczący finansowych kłopotów, dawałam go do przeczytania Bartkowi. I wiecie, co on powiedział? Że najbardziej inspirujące są dla niego historie największych dłużników, którzy latami, krok po kroczku, wygrzebują się z problemów.Bo oto okazuje się, że nawet z największych kłopotów można się wydobyć, a przynajmniej znacząco poprawić swoją sytuację. Najtrudniejszy projekt staje się możliwy do zrealizowania, jeśli podzielić go na mniejsze etapy. Nawet w najbardziej dramatycznej sytuacji zawsze mamy jakiś malutki obszar, w którym możemy zacząć pracę nad swoim życiem.
